FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj     
Podanie, czy raczej coś w tym stylu.
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kasta Wędrowców Strona Główna :: Rekrutacja
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Josek ID 5009
Gość






PostWysłany: Sob 1:08, 17 Lis 2007    Temat postu: Podanie, czy raczej coś w tym stylu.

Rosły mężczyzna już od wielu dni był w drodze. Widać to było na pierwszy rzut oka, kurzu na sobie miał aż nadto by konkurować z blatem stołu w mordowni najniższej kategorii. Powieki zsuwające się na zmęczone oczy ciążyły mu bardziej niż tobół podróżny przerzucony przez ramię. Wyglądał nędznie; zapadłe policzki, przypruszone siwizną włosy koloru miedzianego i zniszczone, proste ubranie. Wydawał się być umarły już za życia. Determinacje i wolę walki zdradzały jedynie zaciśnięte do granic możliwości pięści i bijące jak opętane serce. Zgięty w pół wspinał się pod kolejną górę. Z trudem łapiąc powietrze zdobył szczyt. Odwrócił się, spod mgieł dostrzegł daleki, ciemnozielony zarys lasu. Zgrzytnął z bezsilności zębami. Stracił wszystko. Cofnął się krok w tył jakby chciał odsunąć się od wydarzeń przedwczorajszej nocy. Noga ześlizgnęła mu się z wilgotnej od rosy kępki trawy, druga wykręciła się w nienaturalny sposób i pociągnęła za sobą resztę ciała. Mężczyzna zdołał zarejestrować jedynie moment w którym jego głowa uderzyła w wystający okruch skały. Pociemniało mu przed oczami, stracił przytomność. Bezwolne ciało zsuwało się po stromym stoku góry coraz szybciej.

Ocknął się, nie wiedział czy rzeczywiście otaczała go nieprzenikniona noc, czy też może już jest po drugiej stronie tego świata. Nieznośnie ostry ból potylicy przypomniał mu jednak, że nadal jest w swoim ciele. Pomacał dłonią czerep i zaklął wyczuwając pod palcami krew. Coraz bardziej słabł. Zamrugał kilka razy i nagle dostrzegł migoczące światełko parę stóp od niego, w górze. Wytężył wzrok; była to pochodnia w wieży górującej nad bramą u podnóża której leżał. Chciał wstać, lecz nie był w stanie poruszyć nogami. Chciał krzyknąć, z jego gardła wydobyło się jedynie ciche chrapnięcie. Zdesperowany poderwał kamienie leżące w zasięgu ręki i począł nimi ciskać w bramę. Gruby materiał z którego była wykonana nie odpowiedział żadnym zauważalnym odgłosem. Zrezygnowany rzucił jeszcze jednym kamieniem i zemdlał.

Nie mógł usłyszeć, że niewielki kamień trafił w kołatkę, a ta odezwała się dźwięcznym i doniosłym stukiem.
Powrót do góry
Josek
Gość






PostWysłany: Sob 22:58, 17 Lis 2007    Temat postu:

Boczne drzwi wieży otworzyły się cicho. Wyszedł z nich wartownik z obnażonym mieczem w ręku. Ostrożnie podszedł do ciała, widząc że mężczyzna jest nieprzytomny ukląkł przy nim. Nie siląc się na delikatność obmacał go dokładnie szukając broni. Nie znalazł niczego. Zaskoczony rozejrzał się wokoło, nie było śladu po tobołku, który musiał wylecieć Joskowi z ręki w trakcie spadania. Wartownik myślał przez chwilę. Regulamin zabraniał wprowadzania obcych do wieży, ale ten tu gotów wykrwawić się na śmierć do rana. W końcu zdecydował się. Rozciął rzemienie upinające ubranie mężczyzny i związał mu ręce i nogi. Popatrzył nań chwilę i dumny ze swego sprytu przerzucił ciało przez ramię i wrócił do wieży.

Wartownik skrył nieprzytomnego mężczyznę w sobie tylko wiadomym miejscu i opiekował się nim aż ten był w stanie poruszać się o własnych siłach. W czasie, gdy nie był na służbie rozmawiał z Joskiem. Dowiedzieli się o sobie sporo. Jak się okazało łączyło ich wiele. Szybko połączyła ich nić przyjaźni. W obawie przed przełożonymi wartownik pilnował, by mężczyzna stale był spętany. Josek rozumiał to i był wdzięczny, że choć taką pomoc otrzymał. Gdy rana na głowie zasklepiła się wartownik uznał, że już czas by przyjaciel opuścił kryjówkę.

Wyprowadzony nocą poza mury Josek nie odszedł daleko. Nie miał planu, wszystkie swe rzeczy zgubił więc dłuższa podróż była bez sensu. Cieśla znalazł opuszczoną norę borsuka, w sam raz na jeden nocleg. Rankiem zaraz po otrzepaniu odzieży z igliwia i ziemi wrócił przed bramę, która o dziwo w czasie dnia stała otworem. Zgodnie ze wskazówkami strażnika kierował się uliczkami do budynku rady. Gdy stanął przed zdobionymi mosiężnymi okuciami drzwiach zawahał się chwilę. Serce mocniej w nim zabiło, chciał odejść. Został, przełamał się i zastukał trzykrotnie. Wątpiąc czy ten pospolity zwyczaj ma zastosowanie w takim jak to miejsce, nie czekając na odpowiedź niepewnie otworzył je i przestąpił próg.
- Dzień dobry. - Powiedział przed siebie. Nie dostrzegł nikogo, w ogóle niewiele widział. Być może coś niedobrego porobiło mu się z oczami, a być może w pomieszczeniu po prostu panował półmrok.
- Nazywam się Josek. Jestem cieślą, pochodzę z Dunlandu. Przybyłem tu... nie, w zasadzie to los mnie tu skierował. - Odruchowo podrapał się w głowę i syknął z bólu zawadzając o strup.- Niewiele o Was wiem, niewiele również wiem o polityce. - Kontynuował. - Jestem prostym człowiekiem, do tej pory nie obchodziło mnie nic więcej jak poletko, zwierzęta i praca od rana do nocy. - Przygryzł wargi, wspomnienia wciąż były żywe. - Etap ten minął trzy noce temu. Banda orków, czy innych plugastw im podobnych z dymem puściła dom mój, wybiła zwierzęta. Nie mogłem nic zrobić. - Westchnął i otarł spoconą twarz rękawem. - Ludzie gadają, że Wy dobru służycie, że czarnym na karki wskakujecie i nie schodzicie póki trupem nie padną. Mawiają, że polujecie na nich, że honor dla Was ważnym jest... - Mówiąc wytężał wzrok, z czasem oczy oswoiły mu się z półmrokiem, dostrzegał zarysy sylwetek. - Temu właśnie teraz przed Wami stoję tak jak i widzicie, w zniszczonym odzieniu, bez broni żadnej. Nie przyszedłem się do Was wkupywać. Przyszedłem, bo uwierzyłem ludziom, którzy o Was pieśni śpiewają, po cichu tak by szpicel żaden nie usłyszał. Przyszedłem do Was, bo jeśli to co mówią choć w połowie prawdą jest, to gotów jestem stać u Waszego boku i dobro nieść. I do ciężkiej cholery tym bydlakom co mi zwierzęta ubili łby pourywać. - Westchnął ciężko i wyprostował się. Czekał.
Powrót do góry
Josek
Gość






PostWysłany: Nie 10:42, 18 Lis 2007    Temat postu:

Zmęczony staniem ukucnął i usiadł na piętach.
Powrót do góry
Paldir Valedhel
Powiernik Mocy



Dołączył: 30 Lip 2007
Posty: 339
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rypin

PostWysłany: Nie 13:40, 18 Lis 2007    Temat postu:

Jedna z obserwujących Joska osób poruszyła się i podeszła do niego, światło świec padło na elfa, bo był to elf, i przybysz ujrzał wysokiego, ubranego w ciemnozieloną szatę celeb quessira. Ten skierował swój wzrok na Joska i przemówił:
- Witaj, przybyszu. Widzę, że jesteś strudzony i droga do naszego zamku nie obyła się bez przeszkód - mówił dumnym tonem, bez żadnych emocji. - Usiądź więc, proszę, bo nikt chyba nie chce, żebyś nam tu zemdlał - wskazał stojący przy ścianie fotel, po obu stronach mebla stały wysokie świeczniki. Nie czekając aż Josek spocznie, kontynuował:
- Mówiłeś, że pochodzisz z Dunlandu. Powiedz mi, proszę, czy się tam urodziłeś? - zmrużył nieco oczy, patrząc na cieślę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Josek
Gość






PostWysłany: Nie 14:12, 18 Lis 2007    Temat postu:

Easterling spojrzał z wdzięcznością i podziwem na elfa.
- Dzięki Ci. - Powiedział, wstał powoli i podszedł do fotela na chwiejnych, odrętwiałych nogach. Zanim usiadł odwrócił się i odpowiedział.
- Pochodzę ze wschodu. Rodzina ma mieszkała na zachodnim skraju puszczy nad Morzem Rhun. Ojciec mój był drwalem, matki nie pamiętam. Wyruszyliśmy z tatkiem w podróż gdy podrostkiem byłem, z tego co opowiadał rodzic ród mój był zawsze na uboczu, nie tolerowany przez innych. Powodem tego miał być mój pradziad któryś z kolei, ciężko liczyć. Dziadunio ten jako jeden z niewielu nie przyjął zwierzchnictwa czarnych. Wypędzili go za to. Tych innych też. Hmm. - Mężczyzna zamyślił się przez chwilę. - Ojciec mówili, że inny co wraz z dziadem sprzeciwili się, z czasem zmiękli, wrócili i zaczęli bez mydła w rzyć czarnym wchodzić. Dziadunio, jego potomkowie aż do mnie, nigdy tego nie zrobili. - W jego głosie dało się słyszeć nutkę dumy. Usiadł i kontynuował. - Z ojcem doszliśmy aż do gór Dunlandu. Tam osiedliliśmy się na skraju Fangornu. Większość swego życia spędziłem w tych górach, temu i tak się mianuję. Aby prościej bydło. - Podrapał się w brodę i spojrzał na Elfa. - Wybacz, żem się tak rozgadał. Historia ma prosta nie jest, za razu chciałem wszystko powiedzieć.
Powrót do góry
Paldir Valedhel
Powiernik Mocy



Dołączył: 30 Lip 2007
Posty: 339
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rypin

PostWysłany: Pon 10:31, 19 Lis 2007    Temat postu:

Słuchał w zamyśleniu. Gdy Josek skończył, na chwilę zapanowała cisza. Po kilku sekundach elf odezwał się:
- Nie, nic nie szkodzi. W ten sposób dowiadujemy się więcej o Tobie, a to pomaga w decyzji o przyjęciu, która niedługo zapadnie. Ale tymczasem chciałbym jeszcze z Tobą porozmawiać - spojrzał w sufit, zastanawiając się nad kolejnym pytaniem. - Taaak - mruknął cicho do siebie, a później powiedział już normalnie:
- Dlaczego wybraliście akurat Dunland? - spytał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 10:57, 19 Lis 2007    Temat postu:

Pokiwał w milczeniu głową słuchając pytania. - To był, można by rzec czysty przypadek. Zamierzaliśmy dojść do Bree. W ówczesnych czasach plotki chodziły jakoby jego mieszkańcy masowo migrowali, nikt jednak nie wiedział gdzie i z jakiego powodu. Wiadome jednak było, że ich gospodarstwa zostają puste. Tatko chciał gospodarzyć, mi również robota w polu straszną nie była. - Przerwał na chwilę, jakby próbując przypomnieć sobie szczegóły. - Przepraszam, mogę prosić o kubek wody? - Powiedział odbiegając od tematu, po czym, nie czekając na odpowiedź wrócił do swej opowieści.
- Przeprawiając się przez góry Dunlandu trafiliśmy na grupę byłych skazańców i innych wyrzutków społeczeństwa nadzorowanych przez kilku żołnierzy z Isengardu czy jakiejś wioski obok. Nie pamiętam. Tatko mój był drwalem jak już mówiłem a Ci w górach zakładali Bazę wyrębu. Rżnęli cedry na meble i domy dla bogaczy. Zaproponowali zapłatę, za postawienie im baraku. Tatko postanowił zostać, początkowo do końca wykonania zadania, później jeszcze parę miesięcy. Zostaliśmy, można by rzec na zawsze.
Powrót do góry
Biafra
Dziad Borowy



Dołączył: 22 Kwi 2007
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:11, 19 Lis 2007    Temat postu:

elf z wyglądu na smętnego i zgorzkniałego od dłuższego czasu patrzył na przybysza.

A co potrafisz cieślo.
Opowiedz nam co ostano spod Twych zacnych i sprawnych rak wyszło, czym się pochwalić możesz.

Może nam pokażesz jakiś swój produkt.
Chętnie posłucham o tym fachu, niewiele wiem na ten temat, a każda rozmowa to większa wiedza.
Zatem prawa, nalej sobie ile potrzebujesz.
Elf podsunął skórzany bukłak, nalej sobie pij i praw.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 23:44, 19 Lis 2007    Temat postu:

Mężczyzna z wdzięcznością spojrzał na elfa i wziął z jego rąk bukłak. Nie dostrzegając nigdzie kubka pociągnął solidnie wprost z naczynia. Był tak spragniony, że nie rozpoznał nawet co to jest za napój.
- Cieślą jestem, to i domy buduję. Stodółki, obory, chlewnie. Najbardziej lubiłem te z cedrowego bala. Drewno jaśniutkie, wytrzymałe, pachnące niesamowicie. Domy takie i ze dwa wieki postoją bez smarowania dziegciem. Kornik nie wlezie, zabójcze dla niego soki są tego drzewa. -Pokiwał głową, zapatrzył się z swoje dłonie. - No, ale i jak trzeba to przy gospodarstwie wszystko potrafię zrobić. Orkisz uprawiać, kóz, owiec doglądać, furmanką powozić nie tylko po płaskim ale i po górach. Kiedyś przyjechał do Bazy kowal. Chłop jak niedźwiedź a w łapach taka precyzja... Żelazo w jego rękach jak glina się formowało. Zmarło mu się na ospę, ale trochę i mnie podszkolił. Także i okucia takie. - Wskazał ręką na mosiężne ozdoby drzwi wejściowych. - I groty, czy proste ostrze ukuć potrafię. Nie mówiąc już o oprawieniu koła. - Westchną lekko i spojrzał na elfa. - Wyrobów moich chcesz, zawieść Cię muszę. Jak tu siedzę tak do Was trafiłem wielmożni. Bez broni, bez dobytku. Przygoda niemiła mnie spotkała, ale nie chce mówić o niej. - Twarz skrzywił mu grymas bólu. - Wracając do tematu, o, o te portki sam uszyłem. - Klepną się w uda i wyszczerzył zęby w szczerym, prostym uśmiechu. - Co ja tu będę gadał, dacie Wy mi warsztatu kawałek, bala z cztery fury a taki Wam domek wyszykuje, że oko zbieleje. Ino powiedzcie czy z okrąglaka, czy w jaskółczy ogon mam rżnąć.
Powrót do góry
Paldir Valedhel
Powiernik Mocy



Dołączył: 30 Lip 2007
Posty: 339
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rypin

PostWysłany: Wto 18:31, 20 Lis 2007    Temat postu:

- Rozumiem - powiedział krótko, gdy Josek odpowiedział na pytanie Paldira. Następnie wysłuchał obu panów, przyglądając się im. Rozmyślał na temat przybysza. Widać było, że zna się na swojej pracy. Jednak czy jego nieprzeciętne umiejętności były potrzebne klanowi? Nad czym elf musiałby się dłużej zastanawiać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Wto 18:49, 20 Lis 2007    Temat postu:

Jakby odczytując myśli mężczyzny Josek zaczął znów mówić.
- Wiem, że zawód mój już we wioskach tylko użyteczny. Miasta, zamki teraz z kamienia, z zaprawy wapiennej. No ale cóż mi było zrobić, od maleńkości przy pracy chowany byłem. Książki czy akademii to ja na oczy nie widziałem. Życie mi nauczycielem było. A teraz, w połowie życia mego wszystko com miał, co zbudował z dymem mi plugawe bestyje puściły. - Twarz wykrzywił mu brzydki grymas ni to gniewu nie to smutku. - Jeśli będzie trzeba uśmiercić mogę. Nie robiłem tego nigdy, znaczy się starałem nie robić. Kilka dni temu w żalu wielkim będąc orkowi jakiemu łeb siekierą urżnąłem. Jemu jednemu... - Powiedział po chwili jakby ze skruchą.
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Wto 18:55, 20 Lis 2007    Temat postu:

- A Panienka czemu milczy? - Zwrócił się do Ellay. - Nie miłym Pani jestem, klasa ma za niska? Rad jestem, że ujrzeć Panią mogę, ale chciałbym jeszcze i głos usłyszeć, który podobno śpiew ptaka przypomina i zdania pięknie oprawia. Tak mi wart... - Ugryzł się w język. - Znaczy się takie ludzie rzeczy gadają.
Powrót do góry
Ellayl
Gość






PostWysłany: Śro 8:00, 21 Lis 2007    Temat postu:

Uśmiechnęła się pobłażliwie.
- Chcesz usłyszeć mojego głosu? Słuchaj go więc, bo nie będę długo mówić. Powiedziałeś, że orków zabiłeś. A potrafiłbyś zabić człowieka, elfa lub krasnoluda? Czy starczyłoby Ci siły woli, by zadać mu ostateczny cios?
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Śro 12:47, 21 Lis 2007    Temat postu:

Nie brzmiał może ten głos jak śpiew słowika, ale dla ucha miły był i chwycił Joska za serce.
- Zabić bym i potrafił, tylko po co? Nie raz w górach zatargi miałem z pijanymi drwalami, złodziejami czy zwykłymi zbójami, którym najwidoczniej się nudziło. Oporów przed daniem w mordę nie miałem nigdy. Ale zawsze było to, jakby to powiedzieć mało zależne ode mnie. Nie będę stał spokojnie patrząc jak jakaś łachudra sięga po mą sakiewkę, czy konia od dyszla odczepia. O nie. - Powiedział spokojnym, acz donośnym głosem. - Nie sztuka Panienko zabić, nie sztuka skalać ręce krwią przypadkowej istoty. Ma siła woli polega na tym, że mam siłę powstrzymać się od mordobicia. Warunki jak widzisz mam, siekierą mało kto w Bazie posługiwał się zręczniej ode mnie. Mimo to jeśli istota nie pragnie krzywdy mojej, lub kogoś bliskiego memu sercu, a uwierz Pan, że serce mam otwarte aż za nadto. To ubić go, nie ubije. - Chrząknął i spojrzał na piękną elfkę. - Mam nadzieje, że jasnymi są moje słowa.
Powrót do góry
Ellayl
Gość






PostWysłany: Śro 15:42, 21 Lis 2007    Temat postu:

Skinęła głową.
- Wspominałeś o mordobiciach. Ja mówiłam o zabiciu. Niekoniecznie w obronie własnej. Czy potrafiłbyś to zrobić? - Jej wargi wykrzywił osobliwy uśmiech, jaki pojawiał się u Ellayl rzadko.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Kasta Wędrowców Strona Główna :: Rekrutacja Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
     Kasta Wędrowców:      
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group   c3s Theme © Zarron Media
Regulamin